Franziskushospital Aachen

10 maja 2011 r. Zuzia przeszła kolejną operację. Do Aachen przybyliśmy dzień wcześniej na konsultację u dr Bahma i odpowiednie przygotowanie do operacji. Zapadła decyzja, że przeszczepi ścięgno w rączce co ma spowodować lepszą kontrolę nad nadgarstkiem oraz lepsze (ładniejsze) ułożenie dłoni.

W porównaniu do poprzedniej operacji, można powiedzieć, że był to zabieg chirurgiczny przy zastosowaniu narkozy ogólnej. Trwał godzinę (poprzednio ponad 4 h). Tym razem, przed  otrzymaniem narkozy, Zuzia dostała do wypicia „głupiego jasia”. Dzięki temu położenie na stół operacyjny oraz otrzymanie narkozy nie było tak drastyczne jak podczas pierwszej operacji. Mimo to, mówiła: „mama koniec, zabierz to, kocham cię, boję się…” po czym usnęła. Dokładnie takie słowa padły z jej ust kiedy mama kładła Zuzię na stół operacyjny. Zadziwiające jak 2 letnie dziecko potrafi być inteligentne. Na szczęście obyło się bez jakichkolwiek komplikacji. Na sali pooperacyjnej nie chciała się wybudzić, smacznie sobie chrapała. Pierwsze 2 godziny po operacji była trochę płacząca i kazała sobie ściągać wenflon i gips, mówiła że krew jej leci. Po zwróceniu narkozy jej stan powrócił do normalności, czyli do bycia niesforną Zuzanką 🙂 Swoimi słodkimi minkami podbijała serca opiekujących się nami sióstr zakonnych.

Opis operacji brzmi: „Przemieszczenie ścięgna flexor carpi ulnaris na extensor carpi radialis (brevis) w lewym stawie promieniowo-nadgarstkowym. Przemieszczając ścięgno poprawiliśmy ułożenie opadającej dłoni w stawie promieniowo-nadgarstkowym. Szyna gipsowa założona od strony dłoniowej powinna pozostać na okres 6 tygodni, szwy skórne można usunąć po zdjęciu szyny gipsowej. Po 6 tygodniach należy zadbać o regularną aktywną fizjoterapię, aby osiągnąć integrację nowych ruchów”.

Jeszcze tego samego dnia nasza „heroska” śmigała po szpitalnym korytarzu i spacerowała po aacheńskich  ulicach. To był dla nas pierwszy tak upalny dzień tego roku, więc dodatkowo wrył się nam w pamięć. Następniego dnia, ku naszemu zdziwieniu, wróciliśmy do Polski. Trzeba przyznać, że Zuzia jak na małe dziecko zniosła całą podróż bardzo dzielnie oglądając Elma na DVD :). Na jednym z przystanków na luzie robiła kupkę do nocnika. Mieliśmy ubaw po pachy.